UWAGA!

Opowiadanie jest całkowitą fikcją, wyłącznie moim tworem wyobraźni. Wszelaki związek opowiadania z rzeczywistością jest przypadkowy.

piątek, 27 czerwca 2014

"- Młoda, co Ty tutaj robisz?"

Ostatnio po prostu wszystko, dosłownie wszystko się układało.  Dostałam się na studia, wydział chemii, miałam obok siebie cudownego faceta, który mnie kocha, nasza reprezentacja brnęła jak burza do finału igrzysk olimpijskich w Londynie. Ostatnio nie miałam żadnych powodów do smutku i nie żeby mnie to martwiło, ale wydawało się to bardzo, bardzo dziwne. Najtrudniejsze sprawy przychodziły z łatwością, jakbym znalazła się w jakimś małym mikroklimacie, małym świecie pozbawionym smutku i zła.
U moich przyjaciół również się układało. Ada  też dostała się na studia w Łodzi, na swoją filologię słowiańską, jej związek z Aleksem w miarę się ustabilizował. Jednym słowem, a właściwie dwoma – jest szczęśliwa, a jeżeli ona jest szczęśliwa, to ja też. Tak to działa. Adrian, właściwie z braku wyboru, wynajął mieszkanie razem z Adą. Na początku nie mogli się odnaleźć w nowej rzeczywistości, tak samo jak ja. Chociaż ja miałam większy problem z uwierzeniem w to, co się dzieje.
Przyjeżdżali do mnie codziennie, żeby dotrzymywać mi towarzystwa podczas oglądania meczy naszej reprezentacji w Londynie. Z resztą nie tylko oni, bo Konstantin z Aleksem byli w Polsce i też często wpadali. Nie nudziłam się ani przez chwilę, czułam się szczęśliwie. Wreszcie mogłam doświadczyć tego uczucia w pełni, dowiedziałam się co tak naprawdę znaczy być szczęśliwym. Jednak mimo wszystko czułam, że jest zbyt dobrze. I jak się okazało, miałam rację.
***
- Paula, co się z Tobą dzieje? Piłki nie potrafisz odbić czy jak? – nie mogłam nic poradzić, że ostatnio byłam strasznie rozkojarzona. Nie mogłam się na niczym skupić, nawet na chwili gry w wakacyjne popołudnie. A to za sprawą małej karteczki, która tkwiła cały czas w tylnej kieszeni spodni. Co jakiś czas wyciągałam ją, obracałam ją w rękach, chowałam z powrotem. Nikt nie wiedział o tej kartce, przynajmniej o tym, co na niej było. Właściwie czasem też nie chciałam wiedzieć, co naj niej jest, może wtedy skupiłabym się bardziej na wakacjach, które nadeszły strasznie szybko po pierwszym roku liceum. Ten rok był magiczny pod wieloma względami – jeździliśmy na mecze, raz nawet udało się nam pojechać na mecz Rzeszowa, trafiłam na świetną klasę, poznałam świetnych ludzi. Poznałam ich, czasem nieziemskich wariatów, czasem dobrych przyjaciół, jednak przede wszystkim genialnych kibiców. Potrafiliśmy razem przekrzyczeć cały klub kibica Zaksy Kędzierzyn, być przeciwko kilku tysiącom kibiców trójkolorowych. Dobrze się rozumieliśmy, fajne było to, że miałam znajomych w starszych klasach. I choć czasem spędzałam w ich towarzystwie większości przerw i nie dawałam im się pouczyć (w końcu maturzyści), to i tak mnie lubili. Mam nadzieję, że dalej lubią, mimo że wynieśli się zaraz po tym jak dostali się na studia. Ida nawet trochę wcześniej, bo chciała zrobić Bartkowi niespodziankę i jej się udało. Nikomu nic nie powiedziała i zamieszkała z Kurkiem. Tak, mieszka z Bartoszem Kurkiem, przyjmującym Skry Bełchatów i reprezentacji Polski. To wszystko stało się jakoś tak nagle, o ile dobrze pamiętam, dzięki lub przez naszego kochanego nauczyciela i jego nierozgarnięciu. Od tamtego czasu cała trójka stała się dobrymi przyjaciółmi bełchatowskich zawodników ale nie tylko bełchatowskich. Ida z Adrianem siedzieli z nimi w Spale przez prawie dwa tygodnie. Trochę im tego zazdroszczę, że mogli poznać ich z normalnej, codziennej strony, choć  Ida stwierdziła, że to były najbardziej szalone dni jej życia. Ada w tym czasie spędzała słodkie chwile ze swoim Serbem, bo chyba mogę tak powiedzieć, skoro są razem. Cała trójka miała niesamowite szczęście i jestem zaszczycona, że ich znam. Wprawdzie nie odzywają się już jakiś czas, ale pewnie dlatego, że kibicowanie naszym w Londynie przesłoniło im rzeczywistość.
- Mam dość. Muszę chwilę odpocząć.  – usiadłam na ławce, nieświadomie trzymając w dłoni tą małą karteczkę, która ostatnio wprowadziła tyle zamieszania. Dobrze pamiętam to, co powiedział, kiedy mi ją dawał. „Może kiedyś”. Miałam wrażenie, że wszyscy nas obserwują, ale było całkowicie na odwrót. Ida z Bartkiem gdzieś zniknęli, Ada szalała z  Cupko co jakiś czas oglądając się za siebie, a Adrian bawił się w fotoreportera, zagadując czasem niektórych zawodników. Nie pozostało mi nic, co mogłabym zrobić, bo nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Uśmiechnęłam się, prawdopodobnie trochę głupkowato, bo zgłupiałam do reszty, kiedy wcisnął mi tą kartkę do ręki. Potem odszedł, odwracając się jeszcze kilka razy i dołączył do Kubiaka, który rozciągał się na boisku.
Nie wiedziałam, co mam zrobić, czy mam tak po prostu się odezwać? A może on już zapomniał i ogromnie się zdziwi jak zadzwonię i zrobię z siebie idiotkę? Nawet nie wiem czy ten numer nie jest fałszywy czy coś. Zwariowałam, kompletnie zwariowałam, ale ostatecznie widząc wzrok swojej koleżanki, wysłałam mu smsa.
„Pamiętasz mnie jeszcze? Dałeś mi swój numer w Spodku J Paulina.”
Nie wiedziałam, czy zapamiętał moje imię, więc wolałam się podpisać. Spoglądałam na ten telefon jak zaklęta, aż w pewnym momencie mnie olśniło. Uderzyłam się w czoło, przeklinając swoją głupotę. Przecież oni są w Londynie! Mogą mieć trening, a ja wyskakuję z takim smsem. Więc w akcie kompletnej desperacji, wysłałam jeszcze jedną wiadomość.
„Idiotka ze mnie, przecież jesteś teraz w Londynie, oglądam każdy wasz mecz,  a zapomniałam! Nie musisz odpisywać, zrozumiem.”
- Brawo, młoda. To się popisałaś.  – teraz to już w ogóle nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Wróciłam szybko do domu i zamknęłam się w pokoju. Zaczęłam chodzić po pokoju, próbując wymyślić jak rozwiązać sytuację beznadziejną. Mówili, że jestem w tym dobra, więc powinnam prędzej czy później coś wymyślić. – Ida, muszę pojechać do Idy! Tylko kto mnie zawiezie do Bełchatowa? Zaraz, zaraz…. Tato, wujek jedzie do tej Łodzi jutro?!
Jestem genialna, ha!
***
Obudziłam się rano, nie mając pojęcia co zrobić dzisiejszego dnia. Nudziło mnie to ciągłe siedzenie w domu i użeranie się z marudnym Adrianem, który nie mógł sobie miejsca znaleźć. Na dodatek Aleks musiał pojechać do Serbii na kilka dni, bo jego mama zachorowała. Kiedy do niego zadzwoniła  siedzieliśmy razem w kuchni i jedliśmy obiad. Bardzo zdziwił się kiedy spojrzał na wyświetlacz, co było trochę dziwne i wystraszył się kiedy odebrał. W pewnym momencie wstał od stołu i wyszedł, nadal rozmawiając. Chciałam pojechać z nim, ale kategorycznie się nie zgodził. Zmartwiło mnie to, ale ufałam mu – skoro nie chciał, żebym pojechała z nim, to trudno.
Tak więc dzisiejszego ranka, dokładnie 12 sierpnia, leżałam w łóżku, nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Po południu miałam pojechać do Idy, żeby oglądać z nią finał i kibicować przed telewizorem. Nie wiedziałam jakie plany ma Adrian, ostatnio często znikał z domu, nie mówiąc gdzie idzie, ani o której wróci. Kiedy któregoś razu zapytałam go o to, warknął na mnie i wyszedł trzaskając drzwiami. Dobra, Ada, spokojnie, mówiłam sobie, jak nie chce mówić, to niech nie mówi. Jednak to nic nie dało, zdenerwowałam się tylko niepotrzebnie i zaczęłam się trochę bać. Czułam, że ostatnio nie mówi nam wszystkiego i coraz bardziej się od nas izoluje. Nie wiedziałam, czy powinnam się o niego martwić, w końcu to dorosły facet i jedną ważną podjętą decyzję ma już na koncie. Z drugiej strony jest naszym przyjacielem i zastanawiałam się, czy powinnam z Idą o tym porozmawiać. Może ma jakieś problemy i potrzebuje naszej pomocy, a boi się nam o tym powiedzieć? Na początku brałam pod uwagę jeszcze inną opcję, myślałam, że sobie kogoś znalazł. Jednak po tym jak zareagował na moje pytanie gdzie się wybiera, momentalnie odrzuciłam tą opcję.
Kiedy wstałam z łóżka, już go nie było.  Specjalnie mnie to nie zdziwiło, ale jeszcze nigdy nie wychodził rano. Zawsze znikał koło południa lub nawet później. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam w kuchni. Wybrałam numer Aleksa, ale nie odebrał. Kolejny raz. Pewnie zajmuje się mamą, pomyślałam, inaczej na pewno by odebrał.
Ktoś zadzwonił do drzwi. Warknęłam cicho pod nosem, pewnie małpa znowu zapomniała kluczy. Ma szczęście, że już nie spałam, bo byłoby z nim źle.
- No już, przestań się dobijać. Trzeba było klucze wzią…ć. Aleks! – zrobił mi wielką niespodziankę, nie spodziewałam się, że wróci tak szybko. Rzuciłam się mu na szyję, przytulając go mocno. – Tęskniłam.  – trochę zaskoczyło mnie to, że odsunął mnie od siebie. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Wyglądał jakoś inaczej, zniknął ten uśmiech, który zauroczył mnie na samym początku, na czole pojawiła się zmarszczka, świadcząca o tym, że nie wie co powiedzieć.  – Stało się coś? Coś z mamą? – pokręcił przecząco głową, po czym westchnął cicho i spuścił wzrok.
- Nie byłem u rodziców. Ja… Zostanę ojcem. – nawet na mnie nie spojrzał, mówił to wszystko z wzrokiem utkwionym w podłodze. Stałam przed nim, analizując po raz kolejny to, co powiedział. Jednym słowem – zdradził. Aleks mnie zdradził.
- Wynoś się i nawet nie waż się tu wracać, nie chcę cię widzieć na oczy.
Wróciłam do pokoju, starając się opanować. Byłam strasznie zdenerwowana, zaczęłam płakać, miałam ochotę uszkodzić coś lub kogoś kto stanie mi na drodze. Nie mogłam uwierzyć w to, co powiedział. Ufałam mu, a on tak po prostu… Z inną.. Mój wzrok padł na nasze wspólne zdjęcie, z Serbii. Wzięłam je do ręki i z przypływu złości otworzyłam okno i wyrzuciłam je na zewnątrz. Najwyżej dostanę grzywnę za zaśmiecanie terenu, nie mogłam na niego patrzeć, nie teraz, nigdy więcej.
***
- Spóźnisz się na trening – rozmawiałam z Bartkiem prawie czterdzieści minut i w tle słyszałam już Miśka jednego i drugiego, którzy go poganiali. Siedziałam sobie wygodnie na kanapie, przełączając kanały w telewizji.
- Sama jesteś?
- Tak, na razie tak. Potem ma Ada wpaść, Adrian chyba też. I będziemy wam kibicować, ale i tak wygracie. Jak będziesz medal odbierał, to masz hymn zaśpiewać, zrozumiano?
- Jak sobie życzysz, kocham cię.
- Wiem. Mówiłeś mi to chyba cztery razy w ciągu czterdziestu minut. Ja ciebie też, a teraz rusz tyłek na trening!
- Dobra, dobra. Zadzwonię po meczu. – w tle usłyszałam jakieś szumy niezidentyfikowane – Razem zadzwonimy. – założę się, że w tym momencie Bartek wywrócił oczami.  – Kończę, słońce.
Rozłączył się z szumem kolegów w tle. Potrafił sprawić, że po każdej rozmowie uśmiechałam się sama do siebie. Dobrze się dogadywaliśmy, choć czasem mieliśmy sporne momenty jak w każdym związku. Zauważyłam, że od jakiegoś czasu potrafiłam przewidzieć jego reakcje, wiedziałam kiedy będzie zły, co go rozśmieszy albo kiedy przewróci oczami, co było strasznie słodkie. Czułam, że to jest właśnie to. Nie wiem, czy jest za wcześnie, czy może to już właściwa pora, ale myślę, że znalazłam to, czego szukałam.
Ktoś zapukał do drzwi. Zerknęłam na zegar, upewniając się, że nie pomyliłam godzin. Wszystko w jak najlepszym porządku, współtowarzyszy spodziewałam się dopiero za godzinę, w najgorszym wypadku za półtorej. Podniosłam się z sofy i powędrowałam do drzwi.
- Trafiłam! – po otwarciu drzwi, coś rzuciło mi się nagle na szyję, nawet nie zdążyłam zobaczyć co. Dopiero kiedy to coś się ode mnie oderwało, zobaczyłam przed sobą uśmiechniętą od ucha do ucha Paulinę. Nie mogłam wydusić słowa, bo Paula była jedną z ostatnich osób, których się spodziewałam.
- Młoda, co Ty tutaj robisz?
- Musiałam przyjechać, bo mam wielki problem, mający stu dziewięćdziesiąt osiem centymetrów wzrostu, zajebisty uśmiech, krzywe zęby i tatuaż na ramieniu – wydusiła na jednym wydechu, po czym odsapnęła. Dopiero teraz zauważyłam, że ma ze sobą torbę podróżną.
- Chwila… Dlaczego twoim problemem jest Zibi?
- A mogę wejść do środka? – z tego wszystkiego wyszłam jeszcze na niegościnną. Zaprosiłam ją do pokoju, po drodze wstąpiłam do kuchni po sok i szklanki. – Więc tak mieszka Bartek Kurek… Podoba mi się. – Młoda usiadła na kanapie, rozglądając się wokół swoimi małymi oczkami. Usiadłam szybko obok niej, bo byłam cholernie ciekawa, co ma mi do powiedzenia.
- To mów, bo zabrzmiało to wszystko ciekawie.
- Jak byliśmy wtedy w Katowicach, w czerwcu, to… No, Zbyszek dał mi swój numer telefonu i długo się wahałam, ale w końcu, dwa dni temu napisałam do niego. I zrobiłam z siebie idiotkę, bo zapomniałam, że oni są w Londynie i teraz on pewnie pomyślał, że ja jestem wariatką i …
- Młoda, luz. Wolniej, bo za chwilę się w powietrze uniesiesz. Czyli jest tak – Zbyszek dał ci swój numer telefonu i ty przed wczoraj wysłałaś mu smsa. Boisz się, że przez tego smsa zrobiłaś z siebie idiotkę? A odpisał ci coś – Paulina pokręciła przecząco głową. Była tak przerażona, co najmniej jakby kogoś zabiła. Ale przecież nie mogłam tak po prostu zacząć się śmiać! Chociaż miałam wielką ochotę. Uśmiechnęłam się pod nosem, próbując ukryć jakoś swoje rozbawienie. – Jest zajęty, na pewno. Cały czas mają treningi, analizy gry przeciwnika. Przed Twoim przyjściem rozmawiałam z Bartkiem i non stop go popędzali, żeby kończył i szedł na trening. Zobaczysz, że Zbyszek odpisze ci jeszcze dzisiaj wieczorem, a jak nie to ja sobie z nim porozmawiam.  – Paula odetchnęła, po czym znowu mnie przytuliła. Zbyszek będzie miał z nią dobrze, lubi jak się go przytula.
- Mogę zostać? Mam dość siedzenia w domu, chciałam trochę z wami pobyć.
- Jasne, możesz nocować w drugim pokoju, tym zaraz na lewo od wejścia.  – od razu pobiegła zanieść torbę i prawdopodobnie się rozpakować. Zrobiła mi wielką niespodziankę swoim przyjazdem, przynajmniej nie będę musiała siedzieć sama w domu dopóki Bartek nie wróci. Przełączyłam na Polsat, gdzie właśnie zaczynało się studio przed meczem Polaków. Dopiero teraz do mnie dotarło, że oni walczą o marzenia – swoje, jak i swoich kibiców, całego kraju. Nie udało się cztery lata temu, to uda się w tym roku. Mają świadomość, że wszyscy w nich wierzą i nie stracą tej wiary do ostatniej piłki. Już odnieśliśmy sukces, zapewniając sobie co najmniej srebrny medal, jednak wszyscy chcieli więcej. Oni sami też.
- Same będziemy oglądać? Myślałam, że Ada z Adrianem będą u ciebie.

- Wiesz, mają przyjść, ale jakoś czuję, że coś jest nie tak. Obudziłam się rano i zdałam sobie sprawę, że jest zbyt pięknie i może stać się coś całkowicie niespodziewanego. W końcu dzisiaj jest wyjątkowy dzień. 

2 komentarze:

  1. Przyznam szczerze że dawno tu nie zaglądałam. Dzisiaj wchdzę a tu taka niespodzianka. Wreszcie się cos dzieje. Super :) czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejne posty już niedługo ;) Mam nadzieję, że nie zawiodę :)
      Pozdrawiam! ;)

      Usuń