Wujek przyjechał po nas kilka minut później, dość zaskoczony
tym, że nie jesteśmy w wyśmienitych nastrojach. Nie powiedzieliśmy mu
oczywiście o zajściu sprzed chwili, nie musiał o tym wiedzieć. Ale prawda,
wpłynęło to na nasze nastroje. Może niezbyt drastycznie. Czułam się bardzo
dziwnie. Nie dość, że miałam gorączkę i dreszcze, bolało mnie gardło, to
jeszcze miałam mętlik w głowie. Zachowanie tej blondynki spowodowało, że
zaczęłam zadawać sobie różne pytania, dotyczące ostatnich dni. Głównie
dotyczyły one Bartka i tej dziewczyny. Nigdy w życiu nie przypuszczałabym, że
wybrał kogoś takiego. Przecież to nie była zwykła dziewczyna, tylko jakaś
fanatyczka. Kiedy ją poznał musiała mu się wydawać bardzo wyjątkowa, skoro
zaczęli ze sobą chodzić. I wcale nie dziwiłam mu się, że zakończył ten związek.
Nie można być z kimś, kto uważa cię za swoją własność, jak jakieś trofeum.
Nie znałam szczegółów ich znajomości i teraz trochę tego
żałowałam. Ta dziewczyna była bardzo zastanawiająca, intrygująca, ze względu na
to jak się zachowywała. Sądząc po niezadowoleniu Bartka, musiała się zmienić. I
to diametralnie.
- Powiecie chociaż jak było? Nie zapomnieli was?
- Proszę pana, o nas się nie da zapomnieć. Zwłaszcza teraz,
kiedy pewien osobnik wykazał się nieodpowiedzialnością i nierozsądkiem w ogóle
tutaj w przyjeżdżając. – uśmiechnęłam
się pod nosem, na jakże profesjonalną wypowiedź swojej przyjaciółki. No i też
dlatego, że Adrian chrapał na tylnym siedzeniu.
- A ten osobnik to ja wujku. Nikomu nie powiedziałam i
pojechałam z gorączką. Na szczęście istnieją ludzie dobrej woli w postaci
lekarzy siatkarskich klubów, dla których przyjaciele ich przyjaciół są także
ich przyjaciółmi. Tylko proszę cię bez żadnych zbędnych słów w postaci
upomnienia czy czegokolwiek innego. Zwyczajnie nie mam na to siły. Wersja
oficjalna jest taka, że choruję od jutra.
- Jak wolisz, będę milczał. Czy twoja przyjaciółka miała
równie ekscytujące przeżycia dzisiejszego dnia?
- Oczywiście, że tak. Ich związek wręcz kwitnie!
- Ida, wiedz, że nie obrywasz tylko dlatego, że jesteś chora.
Uważaj, bo sobie to kiedyś odrobię!
Wujek zainteresował się kwestią Ady i ‘tajemniczego’
siatkarza, bo zaczął niedyskretnie ją o to wypytywać. Mogłam więc sobie
spokojnie odpocząć, zostawiając wujkowi pole do popisu. Ada nie chciała mu
powiedzieć o kogo chodzi, więc stwierdził, że sam to z niej wyciągnie. Ku
niepocieszeniu mojej biednej przyjaciółki, zaczął wymieniać po kolei wszystkich
zawodników i sprawdzać jej reakcje. Zaskoczył mnie tym, bo nie wiedziałam, że
zna cały skład Skry i na dodatek Jastrzębskiego Węgla. Suma summarum, nie
dowiedział się, który sportowiec skradł serce Ady, a ja miałam święty spokój.
Pomijając, oczywiście, chrapanie Adriana, które naruszało moją przestrzeń
tolerancji akustycznej.
***
Następnego dnia zostałam w domu, zadowolona, że nie muszę
wychodzić z łóżka. Mama nie zorientowała się, że czułam się źle już wcześniej,
co potraktowałam jako swój mały sukces. Jednak wcale nie było mi tak do
śmiechu, jakby się mogło wydawać, bo miałam dwa dość poważne problemy. Jednym z
nich były groźby tej blondynki pod moim adresem, które pojawiały się dosłownie
wszędzie. Musiałam usunął wszystkie konta z portali, zmienić maila i zawiesić
bloga. Zaczynało mnie to powoli przerastać, bo nie zrobiłam nic złego. Tylko
ona wysnuła sobie złe wnioski. Drugim problemem stało się to, że nie byłam już
osobą anonimową. Po meczu, kiedy Bartek przyszedł do nas, nie tylko Adrian
wychwycił to magiczne ujęcie. Udało się to także jakiemuś dziennikarzowi, który
podesłał ową fotografię portalom plotkarskim. Byłam w kropce, nie wiedziałam,
co mam robić. Moja reputacja właśnie była atakowana przez wiele fanek Bartka, w
szczególności przez jego byłą dziewczynę. I na dodatek cały czas przed oczami
miałam jego minę po tym jak podeszła do nas ta blondyna. Jakby miał jakieś
wyrzuty.
Nie miałam pojęcia, czy mogę wykonać jakiś ruch, który pomoże
mi wrócić do normalności. Cały czas dzwonił mój telefon. Koleżanki, kuzynki,
kuzyni, dalsza rodzina – wszyscy widzieli te zdjęcia. Zapewne rodzice też
niedługo się o nich dowiedzą, prawdopodobnie nie ode mnie. Patrzyłam z
utęsknieniem na wyświetlacz telefonu z nadzieją, że wyświetli się zdjęcie Ady,
ale na próżno. Z resztą, nawet jeżeli próbowałaby się dodzwonić to i tak by się
jej nie udało wstrzelić.
Chciało mi się płakać, bo znajdowałam się w sytuacji bez
wyjścia. Beznadziejnej, okropnej. Z drugiej strony byłam wściekła na Bartka.
Chociaż sama nie wiem czemu, bo przecież nic nie zrobił. I chyba to był
największy problem. Widział, że ona do mnie podchodzi, ale stał z założonymi
rękami. Ciekawe czy widział już nasze zdjęcie, które obiegło całą Polskę w
mgnieniu oka.
Ktoś zapukał do drzwi. Nie chciałam otwierać, bo byłam w
domu sama. Z resztą bałam się, że to może ktoś obcy.
- Ida, otwórz drzwi. Wiem, że jesteś w domu! – trochę mi
ulżyło, kiedy usłyszałam głos Ady. Miałam nadzieję, że ona coś wymyśli. Wstałam
szybko i otwarłam jej drzwi. – Boże, już
się bałam, że coś ci się stało. –
zamknęłam za nią drzwi na dwa zamki i wróciłam do łóżka.
- Widziałaś? – kiwnęła głową. Usiadła obok mnie, kładąc mi
rękę na ramieniu. – Co ja mam zrobić? Bo
kompletnie nie mam pojęcia, czy w ogóle powinnam coś robić. Telefon cały czas
dzwoni, pewnie wszyscy chcą rozmawiać o tym, co zobaczyli albo przeczytali w
internecie. Pomóż mi, proszę. –
kompletnie się rozkleiłam, musiałam jakoś wyładować wszystkie emocje. Tyle spadło
mi na głowę w tym samym czasie, a ja nie nadawałam się do rozwiązywania
sytuacji kryzysowych.
- Po pierwsze: przestań się martwić. Po drugie: to nie ty
powinnaś coś zrobić, tylko ten mamut Kurek. Po trzecie: dzwoniłam do Alexa.
Powiedział, że zajmie się tym wszystkim i wytarga Kurka za uszy.
- Ale on przecież nic
nie zrobił!
- No właśnie, o to chodzi. Powinien jakoś zareagować, w
końcu jego – była lub nie – dziewczyna obraża się od tak. I wyłącz telefon, bo
i tak nie odbierasz.
***
Ada siedziała ze mną cały czas, całkowicie ignorując
wszystkie telefony, nawet od Adriana. A ja próbowałam nie popaść w obłęd, co
okazało się bardzo trudnym zadaniem. Od zawsze na dźwięk słowa media, blask
reflektorów, przechodziły mnie ciarki. Nie mogłam znieść bycia w centrum uwagi
i na językach wszystkich ludzi wokół mnie. Z natury jestem osobą nieśmiałą i
każde ‘publiczne’ wystąpienie przyprawiało mnie o wielki stres. Od razu moja
twarz robiła się cała czerwona i chciałam się za kimś schować, byleby tylko
nikt nie zwracał na mnie uwagi. Lubiłam swoje szare życie, w pewnych momentach
nawet bardzo.
Nigdy nie dopuszczałam do siebie takiej myśli, że ktoś z
wielkiego świata mogą mieć coś wspólnego ze mną i z moim światem. Choć istnieli
tacy ludzie, których zawsze chciałam poznać. I niedawno to marzenie się
spełniło sprawiając, że jestem z siebie cholernie zadowolona. Jednak nie
pomyślałam o konsekwencjach i teraz mam za swoje.
Czy żałuję, że tak się stało? Z jednej strony bardzo, bo nie
wiem jak teraz będzie wyglądał mój świat. Ale patrząc na to z innej
perspektywy… To są tak genialni i sympatyczni ludzie, że zwyczajnie nie mogę
żałować.
- Miałaś iść do lekarza po lekarstwa. – trafnie zauważyła moja przyjaciółka.
- Przecież nie wyjdę teraz z domu. Ludzie na pewno mnie
rozpoznają i będą pożerać mnie wzrokiem. Wiesz, jakie ona rzeczy o mnie
wypisywała? - na samą myśl miałam łzy w
oczach. Nie rozumiałam, jak można robić komuś takie świństwa, ale teraz wiem,
że fanatyczna zazdrość może powodować wiele rzeczy, których normalny człowiek
nigdy by nie zrobił.
- Jesteś chora, musisz iść do przychodni, bez dyskusji. Nie
możesz bezczynnie siedzieć i się zamartwiać. Pojadę tam z tobą. – Ada wręcz siłą wyciągnęła mnie z łóżka i
ubrała w jakieś ciuchy. Znalazła moje dokumenty i pieniądze, zgarnęła klucze z
szafki w pokoju. Opatuliła mnie i siebie szalikiem, po czym wyszłyśmy z domu.
Sama nie wiem czy bardziej trzęsłam się z powodu gorączki, czy ze strachu.
Taksówka, którą Ada zamówiła przed kilkoma minutami, właśnie przyjechała. Moja
przyjaciółka powiedziała taksówkarzowi, gdzie ma jechać i więcej już się nie
odezwała. Ja też milczałam, bojąc się powiedzieć czegokolwiek.
W przychodni na całe szczęście nie było dużo ludzi, co
dziwne o tej porze roku. Bez problemu zostałam zarejestrowana i zajęłam miejsce
w kolejce. Przede mną były tylko trzy osoby, jakaś starsza pani, pani z małym
chłopcem i młoda dziewczyna. Nie znałam tych ludzi, pewnie pierwszy raz
widziałam ich na oczy. Mimo to, od razu zwróciłam uwagę tej dziewczyny.
Wgapiała się we mnie jak opętana, zapewne nie wierząc w to, co widzi. A raczej
– kogo widzi. Spuściłam głowę, po czym delikatnie szturchnęłam łokciem Adę.
- Ona wie. – wyszeptałam najciszej jak mogłam. Ada
popatrzyła na tą dziewczynę podejrzliwym wzrokiem, po czym bez słowa powoli do
niej podeszła.
- Możesz się tak bezczelnie na nią nie gapić? Zrobiła ci
coś? Znasz ją? – dziewczyna trochę wystraszona tonem mojej przyjaciółki,
pokręciła przecząco głową i przesiadła się daleko od nas. Kiedy została wezwana
do gabinetu i przechodziła obok nas, rzuciła nam przepraszające spojrzenie –
Dzisiejsze pokolenie jest uzależnione od internetu. A potem się dziwić, co
wyrośnie z takich ludzi.
- Dzięki.
- Przecież jesteś moją przyjaciółką. – Ada nerwowo sprawdzała wyświetlacz
telefonu, gdy tylko ktoś próbował się do niej dodzwonić, ale za każdym razem na
nowo wkładała telefon do kieszeni. Nie trudno było się domyśleć, że czeka na
telefon od Alexa. Jeszcze na samym początku, przed kilkoma godzinami, miałam
nadzieję, że to coś da, że tą sprawę się da odkręcić. Ale teraz, całkiem
wygasła.
Kiedy wyszłam z gabinetu trzymając recepty w ręce, Ada od
razu do mnie podeszła, podając mi kurtkę. Była w znacznie lepszym humorze niż
przed chwilą, a powód jej zadowolenia zaraz miałam poznać.
- Ubieraj się i szybko idziemy do apteki. Chłopaki będą
tutaj za dziesięć minut. – popatrzyłam na nią bardzo dziwnym wzrokiem, nie
rozumiejąc co do mnie mówi. Widząc to spojrzenie, pokręciła głową z niesmakiem
i wyjaśniła – Alex i Bartek będą tutaj za dziesięć minut i podobno mają dobre
wieści.
- Sama nie wiem, czy mam być zadowolona z tego powodu.
- Jak to? Przecież oni chcą ci pomóc.
- Chcą wyjaśnić sytuację, bo moja osoba nie jest im na
rękę. – miałam wrażenie, że zaraz mnie
dusi moim własnym szalikiem, który właśnie zawijała mi koło szyi.
- Przestań pieprzyć. Uważają cię za świetną dziewczynę i nie
chcą, żebyś w jakikolwiek sposób cierpiała przez ich błędy. Właściwie, błędy jednego
z nich. Alex mówił, że Bartek o niczym nie wiedział i bardzo się tym przejął.
- Ada, on doskonale widział, że ona do nas podchodzi.
Widział, że coś do nas mówi. Nie wmawiaj mi, że nie był tego świadomy. I proszę
cię, chodźmy stąd jak najszybciej, bo nie mam siły na utarczki z tobą. – Ada
widocznie mnie posłuchała i bez słowa wyszła z przychodni. Miałam nadzieję, że
się na mnie za to nie obraziła. Poszłam za nią, powoli schodząc po schodach na
chodnik. Widziałam tylko, jak postać mojej przyjaciółki znika w pobliskiej
aptece, więc pozostało mi na nią poczekać. Poszłam za nią i stanęłam przed
apteką, modląc się, żeby ludzie mnie nie poznali. Założyłam kaptur i zakryłam
twarz szalikiem, chcąc im to utrudnić.
Odwróciłam się tyłem do ulicy, patrząc do wnętrza apteki,
gdzie Ada była właśnie obsługiwana przez farmaceutkę. Właśnie miała wychodzić,
gdy usłyszałam za sobą znany mi głos.
- Przede mną nie musisz się ukrywać.
świetny rozdział :) czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńBartek, Bartek, Bartek...co ty człowieku wyczyniasz?
OdpowiedzUsuńA ta jego była dziewczyna? Jak można być w ogóle takim człowiekiem? Żeby z zazdrości niszczyć komuś życie?
Dobrze, że Ida ma taką przyjaciółkę, która ją wesprze i pomoże, gdy trzeba. I dobrze, że Ada ma Aleksa, bo Aleks jest fajny, miły, pomocny( no i świetnie gra!).
Do zobaczenia za tydzień :)
Pozdrawiam serdzecznie,
VE.
Ach ta Ada, to szczęściara :):):) KMŚ i gra Alexa <3 A apteka to miejsce, w którym dzieją się różne rzeczy i różni ludzie kupują Ibuprom :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakazane-pragnienie.blog.onet.pl/ oddaję w wasze ręce 10 odcinek. Mam nadzieję, że się spodoba, liczę na szczerą opinię :)Desti
OdpowiedzUsuń