Szczerze musiałam przyznać wszem i wobec, że to była jedyna
spalska, przespana noc. Żadnych rannych pobudek, niespodzianek, powodzi i
innych zdarzeń, które mogłyby wyrwać mnie ze snu. Przebudziłam się kilka minut
po ósmej, czując, że jestem wyspana do granic możliwości. Uśmiechnęłam się pod
nosem, przeciągając się na łóżku. Czułam, że Bartek leży blisko mnie, co
niebywale mnie cieszyło. Wreszcie mogłam powiedzieć, że ruszyliśmy z miejsca.
Odwróciłam się w jego stronę, spotykając się z nim twarzą w twarz.
- Nie chciałem cię budzić, za słodko spałaś. – mruknął pod nosem, poprawiając sobie
poduszkę pod głową. Uśmiechnęłam się do niego, wtulając się w jego tors.
- Dziękuję za wybawienie od Kubusia. Jego ręce są trochę…
ciężkie. – coś mi nie pasowało, tylko
nie wiedziałam co. Właściwie było mi zbyt wygodnie. Zmarszczyłam brwi,
wychylając głowę zza bartkowego ramienia. Kuby nie było, przynajmniej na łóżku.
Wróciłam na swoje miejsce trochę zdezorientowana, dochodząc do wniosku, że Rudy
widocznie wstał wcześniej. Jednak kiedy zobaczyłam wyraz twarzy Kurka,
zmieniłam zdanie. – Bartek? Co ty mu zrobiłeś?
- Kurek schował twarz w poduszkę, trzęsąc się ze śmiechu. Nie powiem,
lubiłam mu się przyglądać, jak się śmiał, zwłaszcza, że jego oczy nabywały
wtedy niecodziennego blasku. Jednak w tej sytuacji nie mogłam się zwyczajnie
przyglądać, bo jego zachowanie wskazywało na to, że Jarosza mogły spotkać
jakieś niespodzianki. – Bartek?
- Powiedzmy, że mnie też próbował przygnieść, to przesunąłem
go na jego część łóżka. A że nie zauważył, że leży na krawędzi i obracając się
spadł z łóżka, to już nie moja wina. –
wytrzeszczyłam na niego oczy i szybko przełażąc przez niego na drugą stronę
łóżka, spoglądając ze strachem na podłogę. Kiedy zbliżyłam się wystarczająco,
żeby dostrzec na ziemi Rudego, mało nie dostałam zawału.
- Buuu! – krzyknął, podskakując w górę zadowolony.
Odskoczyłam piszcząc głośno i przygniatając Kurka. Tamten jęknął cicho, bo
wbiłam mu łokieć w brzuch, a Jarosz śmiał się jak głupi, pokazując na nas
palcami. Powoli unormowałam swój oddech, a moja twarz przybrała wojenny wyraz. Spojrzałam
na Jarosza groźnie, a jego uśmieszek od razu zniknął, w oczach pojawiło się
przerażenie. Pozbierał się szybko z podłogi i w trymiga wybiegł na korytarz. A
ja pobiegłam za nim. Widziałam jak wbiega do któregoś pokoju, więc wbiegłam tam
za nim. I, muszę przyznać, szczerze tego pożałowałam.
- Jezu, przepraszam, nie chciałam – momentalnie zasłoniłam
sobie oczy, próbując je uchronić przed nadmiernym zachwytem prawie nagiego
Winiarskiego. Choć z drugiej strony, to nie miałam zbytniej ochoty ich
zasłaniać. W każdym razie Michał był na tyle zaspany, że nawet nie zauważył,
jak wybiegliśmy z jego pokoju. Najpierw Kuba, potem ja. Następnie wpadł do
pokoju po drugiej stronie korytarza i nim zdążyłam mu przeszkodzić, zdążył się
zamknąć w tamtejszej łazience. Na początku nie zwróciłam uwagi na to, czyj to
pokój i zaczęłam walić do drzwi łazienki.
- Jarosz, tchórzu, wyłaź i to już! – krzyknęłam i zdziwiłam
się okropnie, gdy parę sekund później tak zrobił. – Ha, mam cię! – wskoczyłam
mu na plecy, okładając go małymi piąstkami, jednak chwilę potem zostałam od
niego odciągnięta.
- Rudy, uciekaj! -
usłyszałam z ust Krzyśka, po czym poczułam jak krępuje mi ręce. Kuba uciekł,
zostawiając mnie na pastwę Krzysztofa Ignaczaka. Uśmiechnęłam się do niego
pięknie, obiecując, że nie będę już gonić jego kolegi, więc mnie puścił.
Właściwie to bałam się gonić tą rudą małpę, bo nie wiedziałam gdzie za chwilę
się znajdę. Równie dobrze Kuba mógł wbiec do pokoju trenera albo, nie daj Boże,
Olka Bieleckiego. – Co on ci zrobił? –
zapytał Krzysiek z niedowierzaniem.
- Śmiertelnie mnie wystraszył. Gdzie twój współlokator?
- A, kąpie się – parsknęłam śmiechem, zdając sobie sprawę,
że przed chwilą w tej łazience znalazł się Jarosz. Chwilę później drzwi do
łazienki się otwarły i z kłębów pary wyłonił się Ziomek, lekko zdezorientowany
nie tylko wtargnięciem Jakuba, ale i moją osobą. Cóż, to nie moja wina, że nie
przyzwyczaili się do obecności kobiet w swoim reprezentacyjnym życiu.
- To ja się może ubiorę – powiedział lekko speszony
rozgrywający i zniknął w kłębach pary razem z ubraniami, które zgarnął z łóżka.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Drzwi do pokoju się otwarły i stanął w nich
Kurek. Założył ręce na klatkę piersiową i przyglądał mi się znacząco.
- Możesz mi powiedzieć dlaczego podglądasz moich kolegów z
reprezentacji? – zapytał tonem bardzo zazdrosnym, który bardzo mi się spodobał.
Zrobiłam identyczny gest, po czym przybierając taki sam ton, postanowiłam się z
nim podroczyć.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego cię to interesuje, skoro
spędziłam z tobą całą noc w jednym łóżku?
- Fakt – Bartek zrobił minę zbitego psa, po czym zamierzał
wyjść z pokoju.
- Jesteś zazdrosny! – krzyknęłam, co zadziałało na niego jak
płachta na byka. I teraz ja musiałam uciekać. Jednak jakie szanse ma Wiśnia w
porównaniu z wielkim misiem o małym rozumku w dodatku grającego w siatkówkę?
Bardzo, bardzo małe. Mniejsze od misiowego rozumku.
***
- Ha! Mam cię! – zawołał Kurek po jakiś pięciu minutach
pościgu, kiedy o mało co nie przygwoździł mnie do podłogi. Całe szczęście, że
mam jeszcze jakikolwiek refleks.
- Przecież dobrze wiedziałeś, że ten pościg wcale nie będzie
długo trwał. – popatrzyłam na niego
podejrzliwie, zastanawiając się, co on planuje ze mną zrobić z tym dziwnym
uśmieszkiem na twarzy. Całkowicie nie przeszkadzało mi to, że był tak blisko,
ani to, że czułam jego oddech na swojej szyi. Ale stanowczo przeszkadzało mi
to, że jakieś kilka sekund później, zaczął mnie łaskotać jak szalony. A ja
naprawdę mam wielkie łaskotki. Zaczęłam piszczeć, aż w pewnym momencie otwarły
się któreś drzwi i zobaczyłam tylko czyjeś nogi drepczące szybko w naszą
stronę.
- Aua, aua! – Bartek upadł po drugiej stronie korytarza, a
ja nie wiedziałam co się dzieje. Z pewnością moja twarz przybrała kolor
dojrzałej wiśni, nie mogłam wydusić z siebie słowa. Bo tą osobą, która
przydreptała była ciotka Magda i zaczęła Bartka okładać torebką! - Ja już nie będę, obiecuję, przyrzekam! - patrzyłam na ciocię i na Bartka, aż w końcu
zaczęłam się śmiać. Tak szaleńczo, że otwarły się kolejne drzwi.
- Coś śmiesznego beze mnie? Karygodne. – powiedział Winiar,
nie bardzo wiedząc o co chodzi. – Ty się
śmiejesz, pani się wyżywa, a Bartek leży i kwiczy…. Super, mogę się pośmiać z
tobą? – przytaknęłam, więc Winiar usiadł obok mnie i zaczął się z Bartka
nabijać, co spowodowało, że nasz śmiech wywabił z pokoju kolejnego
ciekawskiego.
- Ej, ja też chcę wiedzieć! – mruknął Paweł, prezentując nam
swoją niezadowoloną minę. Wskazałam tylko ręką na piękny obrazek, po czym
położyłam się na podłodze, nie mogąc już na to wszystko patrzeć. A Winiar
właśnie płakał. Oczywiście ze śmiechu.
Ciotka Magda nagle się wyprostowała, głęboko odetchnęła i
zabrawszy swoją torebkę, bardzo ciężką nawiasem mówiąc, dostojnym krokiem
opuściła nasze towarzystwo. Bartek miał minę, jakby się dowiedział, że ma
opuścić kadrę i wracać do domu. Cały czerwony na twarzy, spojrzał w naszą
stronę i co najdziwniejsze, zaczął się śmiać razem z nami. Paweł popatrzył na
nas naburmuszony i opuścił nas z bardzo niezadowoloną miną.
- Widzicie? I nawet pani Magda się nie pożegnała przez
was.
- Co masz na myśli? – nagle otrzeźwiałam i podniosłam się z
podłogi.
- No to, że z Olkiem już jest lepiej i trener odsyła twoją
ciocię do domu. Ale właściwie to ja nie myślę….
– tak, z Pawłem czasem ciężko się dogadać. Zwłaszcza jeżeli zdaliśmy
sobie właśnie sprawę, że Krzysiek to wszystko nagrał.
- Krzysiu, chyba nie muszę ci mówić, że masz wykasować to
nagranie.
- Bartuś, pomarzyć zawsze można.
***
- Panowie, bierzemy się do roboty. Rozciąganie, atak,
zagrywka, meczyk. Piękna nagrywa, Olek masuje, bez żartów. Zaczynamy! – jeżeli
trener Anastasi myślał kiedykolwiek, że oni mogą być śmiertelnie poważni,
jeżeli znajdują się w jednym pomieszczeniu wszyscy razem, to był w wielkim
błędzie. Choć z drugiej strony, to nie wiedziałam, czy on był w ogóle tego
świadomy tego, jakie robili sobie żarciki. Na przykład Kubiak skorzystał z
okazji, gdy trener nie patrzył, i ściągnął Zbyszkowi spodnie. Jednak Zbyszek w
ekspresowym tempie je założył tak, że nawet bardzo uważny Mariusz tego nie
zauważył. Albo Igła, machając w moją stronę, pokazał mi, że związał sznurówki
Pawła. Przymknęłam oczy, kiedy zauważyłam, że Paweł wstaje z podłogi, bo nie
chciałam widzieć jego wielkiego upadku. Paweł nie był tak szybki jak Zbyszek i
zanim się zorientował, że raczej nigdzie nie pobiegnie, leżał już na podłodze.
Tego trener też nie zauważył, bo Wiewiór udawał, że strasznie się rozciąga.
Moje oko widziało wszystko, czego nie musiał widzieć trener. A co, niech żyje w
przekonaniu, że jego podopieczni potrafią zachować powagę.
- Ida, możesz podejść tu na chwilę? - usłyszałam wołanie Olka, więc odłożyłam kamerę
i podeszłam sprawdzić o co mu chodzi. – Weź to i włóż to Zbyszkowi za koszulkę.
– położył mi na dłoni coś małego i włochatego. Skrzywiłam się i oddałam mu to z
powrotem.
- Wie pan co? Pan trener próbuje ich jakoś do porządku
doprowadzić, a pan sobie jakieś żarty robi!
- odeszłam teatralnym krokiem, zostawiając go trochę zdezorientowanego,
co było moim celem. Przy okazji, okazując swoje zdegustowanie sytuacją,
zabrałam butelkę wody mineralnej i odkręciłam ją ze złością. Woda pochodziła
prosto z lodówki Olka, więc była bardzo zimna. A że ze mnie jest straszna
niezdara, to nie chcący oczywiście oblałam zgrzanego Zbyszka, który akurat
przebiegał obok mnie. – No i jak biegasz Bartman?! Uważałbyś trochę! –
wrzasnęłam na niego, puszczając Bartkowi oko i z rozłożonymi ramionami wróciłam
na swoje miejsce. Chłopcy spoglądali na Zbyszka ironicznie, podśmiechując się
pod nosem. Tak, co ja bym bez nich zrobiła. Trener wyszedł na chwilę, bo
zapomniał jakiś kartek czy czegoś, nie zrozumiałam, bo mówił po włosku. Bartek
skorzystał z okazji i podszedł do mnie, porwał mi kamerę.
- Ej, co robisz? – mruknęłam, próbując mu ją odebrać, ale
niestety różnica wzrostu robiła swoje.
- Cała Polska, przynajmniej ta siatkarska, zobaczy teraz
moją śliczną wiśniową księżniczkę i jej jakże przystojnego księcia –
powiedział, po czym cmoknął mnie w policzek i uciekł na boisko, bo Anastasi
wrócił na halę. Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- I kto tu jest księżniczką, Bartuś?
- Ja! – krzyknął Kubiak, machając do mnie powabnie.
Zasłoniłam oczy, żeby nie oglądać tej kompromitacji, ale oczywiście wszystko
nagrywałam. Chyba nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiła. – Będę królewną Śnieżką!
- Kubiak, debilu! Królewna to nie jest księżniczka –
oświecił Michała Ziomek. To będzie ciekawe, pomyślałam, widząc śmiertelnie
poważną minę Łukasza. Kubiak popatrzył na niego zdziwiony.
- Jak to?
- Przecież królewna to jest od króla, a księżniczka od
księcia! – panowie rozmawiali po polsku, więc trener nie zrozumiał o czym
mówili. Za to chłopcy tak i parsknęli śmiechem, słysząc wypowiedź
rozgrywającego.
- Ida, z czego oni się tak śmieją? – zapytał, niezbyt
zachwycony ich zachowaniem, Anastasi. Chrząknęłam znacząco, szukając jakieś
szybkiej odpowiedzi, ale nie mogło mi przyjść nic racjonalnego do głowy. Więc
postanowiłam skorzystać z czego mało racjonalnego.
- Wie pan… To takie męskie sprawy, dość intymne…. – Anastasi
pokiwał głową, że rozumie, po czym przywołał Michała do siebie. Ja, tak na
wszelki wypadek, oddaliłam się kawałek, ale nie na tyle, żeby nie słyszeć o
czym rozmawiali.
- Michał, wiesz… Ja znam dobrego specjalistę od tych spraw.
Mogę dać ci na niego namiary. – Kubiak spojrzał na niego zdezorientowany i nie
wiedząc, co ma zrobić po prostu przytaknął.
I tak, po bardzo wyczerpującym treningu, można było usłyszeć
jego wrzask i śmiech kolegów. ‘Dziki’ śmiech
- Seksuolog?!
No w końcu!!! Ileż można czekać na Wiśniową Ksieżniczkę :*** Super :***
OdpowiedzUsuń